Siostra Maria Tadea
od Niepokalanego Poczęcia NMP
– Zofia Ludwika Nowakowska
zmarła w sobotę dnia 25.02.2012
Urodziła się w Warszawie 3.02.1925r. Jej ojciec Tadeusz Stanisław Nowakowski był zasłużonym architektem – to on projektował w Warszawie gimnazjum Słowackiego, do którego potem uczęszczała córka – Zosia. To on projektował stanice dla ochrony wschodniego pogranicza. Miał 12-cioro rodzeństwa. Wszyscy utalentowani artystycznie. Sam sprawował opiekę artystyczną nad córką, która po wojnie kształciła się na politechnice warszawskiej na dziale architektonicznym, ale przerwała studia i w roku 1948 wstąpiła do klasztoru.
Zofia Ludwika Nowakowska – s. Tadea od Niepokalanego Poczęcia NMP – rzeźbiarka i malarka – talent odziedziczyła po ojcu – sam malował i rzeźbił. Razem z córką wykonał półtora metrową szopkę krakowską, Zosia rzeźbiła małe postacie do tej szopki. Pierwszą jej samodzielną pracą wykonaną w wieku 16 lat jest zachowana do dziś, gipsowa płaskorzeźba św. Jerzego na koniu – patrona harcerstwa. Potem zrobiła jeszcze gipsowy model św. Jerzego walczącego ze smokiem. Najbardziej jednak pasjonował ją temat cierpiącego Chrystusa. Dla ojca zrobiła małą figurkę Pana Jezusa ukrzyżowanego, a potem, już w klasztorze, trochę większą, na życzenie Matki Zenony. Wyrzeźbiła w drzewie parę Świątków: dla rodziny, dla Szymanowa i na prośbę ks. Dziekana Zenona Rogoziewicza do budującego się kościoła Matki Bożej Niepokalanej w Nowym Sączu. W Białym Klasztorze zachował się model małej figurki Jezusa Frasobliwego. Siostra wyrzeźbiła także Pana Jezusa złożonego w grobie dla tegoż kościoła, i drugi do sądeckiej kaplicy. Uwieńczeniem tematu cierpienia Chrystusa była figurka Pana Jezusa Zmartwychwstałego z jesionu, którego jednak nie dokończyła.
Nie był jej obcy temat maryjny: w czasie wojny wyrzeźbiła Matkę Bożą z profilu i Matkę Bożą z Dzieciątkiem. Warszawa ma figurę Najświętszej Maryi Panny Jazłowieckiej. Zrobiła kilkadziesiąt główek Pani Jazłowieckiej, a w sądeckim wirydarzu umieszczona jest kamienna figura stojącej Matki Bożej z Dzieciątkiem jakby wyrywającym się z objęć swojej Matki.
Swą wiedzę i umiejętności rzeźbiarskie pogłębiała u sławnej profesor Trzcińskiej Kamińskiej.
Pogrzeb miała piękny we wtorek – 28 lutego o godz. 8.30. Zebrało się sporo ludzi z parafii – głownie z powodu figury Pana Jezusa Frasobliwego, którego wyrzeźbiła dla kościoła. Było 6 kapłanów. z kapelanem Wojska Pogranicznego ks. Andrzejem Gutem. Wojsko objęło wartę przy trumnie, a na chórku trzech trębaczy grało fanfary w odpowiednich częściach Mszy św. Byli też przedstawiciele władz Miasta. W pogrzebie uczestniczyli nasi pracownicy, dziewczęta ze szkoły w gali i z pocztem sztandarowym, oraz nauczycielki obecne i dawne, były też dawne wychowanki.
Przy pięknej pogodzie przeszliśmy do grobowca. Tu również trębacze grali pieśń pożegnalną.
Niech ta, której życie nie skąpiło cierpień, cieszy się radością wieczną, i niech w niebie rzeźbi sobie i maluje do woli!
sM